Dlaczego nie polecam „brzuszków”?

Każdy, kto choć raz był u mnie na terapii i padło pytanie o ćwiczenia mięśni brzucha, wie, jak bardzo nie lubię i nie polecam tzw. „brzuszków”.

Sama jestem przykładem osoby, która za czasów licealnych katowała się ćwicząc po 300 brzuszków dziennie… Znam też A6W (Aerobiczną 6stkę Weidera) chociaż nigdy w niej długo nie wytrwałam, bo zawsze największe pieczenie czułam… w mięśniach szyi!!!! Każdy kto zna mnie trochę dłużej wie, że te ćwiczenia nigdy nie przynosiły u mnie efektu wizualnego…

Dlaczego nie polecam „brzuszków”?

Jesteśmy społeczeństwem mocno zasiedziałym. To sprawia, że mamy słabe brzuchy, a zwiększone napięcie w prostownikach tułowia czy w zginaczach biodra. Płytko oddychamy, często głównie górnożebrowo. Mamy więc słabą stabilizację centralną, słaby poprzeczny brzucha, słabe dno miednicy, wreszcie zaburzony timing czyli prawidłową kolejność włączania się mięśni do ruchu. Jeśli za brzuszki zabiera się osoba niewytrenowana, to w dużej mierze wzmacnia zginacze biodra, w mniejszym stopniu mięśnie brzucha. Cierpi odcinek szyjny kręgosłupa, bo często przy nastym już powtórzeniu zaczynamy mocno ciągnąć szyją. Nie ma znaczenia ufiksowanie stóp, jak nam kazano robić w szkole na w-fie. Cierpi przy tym często również odcinek lędźwiowy kręgosłupa, bo kilkadziesiąt czy więcej powtarzanych zgięć w kręgosłupie lędźwiowym może doprowadzić do destabilizacji w tym rejonie.

Kolejna sprawa, to kwestia osłabiania dna miednicy, ponieważ w czasie tego ćwiczenia tworzymy duże ciśnienie w jamie brzusznej i trzewia z duża siłą są spychane w kierunku dna miednicy. Jeśli zabiera się za to kobieta po porodzie czy osoba z problemami natury uroginekologicznej, to mamy prostą drogę do katastrofy.

Brzuszki nie są ćwiczeniem funkcjonalnym. Są ćwiczeniem izolowanym. Mięśnie brzucha należy wzmacniać w pozycjach bardziej funkcjonalnych, przyjaznych dla ciała (klęk podparty, siad np. na piłce, stanie itd.). Wielopłaszczyznowo, wielokierunkowo. Tak, aby przednia ściana brzucha tworzyła prawidłową amortyzację dla kręgosłupa, trzewi. Nasze ciało ma być silne, elastyczne, ma być takim dobrym ciałem.

Każdy trener personalny przyzna mi rację, że za wygląd brzucha w 70% odpowiada to co zjadamy, a ćwiczenia to jedynie 30% sukcesu. Dieta? To tylko (albo aż) eliminacja przetworzonej żywności, nadmiaru węglowodanów prostych, cukru. Często spektakularny efekt przynosi też eliminacja glutenu czy nabiału.

Czy brzuch trzeba ćwiczyć? Tak. Ale w ćwiczeniach funkcjonalnych, złożonych. Także podczas aktywności rekreacyjnych.

Jeśli natomiast bardzo zależy Ci na 6paku, to chociaż skonsultuj technikę wykonywania ćwiczeń z fizjoterapeutą, trenerem personalnym czy trenerem przygotowania motorycznego. Ja zawsze będę stać na stanowisku, że „kaloryfer” na brzuchu dla zdrowia nie jest nam potrzebny.